wtorek, 26 sierpnia 2014

tańczący celebryta czy aktor z krwi i kości?

Ostatnio naszła mnie taka refleksja że aktorzy w Polsce są jak muzyka w radio : Ci najlepsi są jak muzyka w radiowej Trójce : wyborni,wyjątkowi, wartościowi, niosący sobą jakiś określony przekaz i w pewien sposób również niszowi, ale w tym pozytywnym sensie. Nie pchają się na świeczniki, nie zabiegają o tanią popularność ( czytaj: nie aspirują do bycia celebrytą który pojawia się na każdej ściance podczas każdej imprezy czy to pokazie mody czy imprezie z okazji złamania paznokcia ważnej osobistości) . Paradoksalnie jednak  tę popularność zdobywają,   całkowicie zasłużenie i potrafią ją przekłuć nie w owo "bywanie" ale coś znacznie ważniejszego : szacunek i może także podziw wśród widza. Druga grupa to aktorzy jak  muzyka pop  : zabrzmi to brzydko ale : tani, oglądani przez praktycznie wszystkich natomiast niekoniecznie obdarzeni w talent. To nie gra, aspriacja do jakiegoś rozwijania się ale głownie : pieniądze, pieniądze i jeszcze raz sława są dla nich najważniejsze. Jasne, że dobrze by było jakby jakiś grosz wpadł, w końcu aktor to w końcu jest także zawodem. Wypadałoby jednak za ten ogrom kasy jednak wysilić się jakoś i ZAGRAĆ. Ludzie mają oczekiwania w stosunku do kogo,ś kogo oglądają czy to na scenie teatru czy w serialu czy filmie więc myślę że aktorstwo to także misja którą należy realizować. I tu pojawia się problem.. Dobra, Taniec z Gwiazdami .. Hmm..( tu mogłabym w sumie skończyć ) Nie powiem, lubię czasem zerknąć jako pewien zapychacz czasu który czasem może uzależnić. Ja to traktuję  jako taką formę pracy gdzie aktorzy mogą sobie dorobić, może wpadnie im okazja na jakąś rolę ( zwykle ambitną jak to po ambitnym programie.. he he he ). Szczytem porażki  jest dla mnie jednak aktor jako, nie wiem .. mentor? guru? poradnik jak żyć? Okej, widząc w telewizji codziennie mogę sobie wyrobić opinię na dany temat, czy go lubię czy nie , czy mam jakieś pokłady szacunku do niego. Pojawia się jednak jedno zasadnicze pytanie : kim on/ona  do cholery jest żeby mi radzić, pouczać ?! ( i to za grubą forsę). No nikim. A tu niestety.. zdolny śpiewak czy tancerz nie przejdzie dalej w popularnym programie bo słynna pani X wypije za mało kofeiny i zła jest jak osa w rezultacie czego odrzuca wszystkie zdolne osoby. Taką ma moc. Takie wymądrzanie się oczywiście nie jest za darmo . Ale po co widz ma o tym wiedzieć? A ja chciałabym żeby chociaż jeden uczciwy się znalazł i powiedział : tak, to było dla kasy, tak mam gdzieś prawdziwą grę wolę siedzieć i się mądrzyć Mnie jako widzowi należy się chociaż odrobina szacunku, cholera jasna !  Najbardziej mi jest szkoda młodych ludzi,którzy zwykle są pogubieni i szamotają się od programu do programu , od serialu do serialu a jednak jakiś talent jest w nich, tylko skierowany w troszkę złym kierunku. Póki co , trzymam mocno za nich kciuki. Miejmy nadzieję, że nie wszystko stracone. 


Dziś w tonie hejterskim. (może warto pomyśleć o jakimś cyklu młodzi-zdolni dla odmiany.. hmm)

Holly

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz