sobota, 6 grudnia 2014

Spotkania z Wielkimi

Dziś troszkę z własnego doświadczenia. Wiadomo, że obcowanie ze sztuką zawsze wzbogaca. I mnie ostatnio przydarzyło się poobcować ze sztuką przez duże S, bo tym właśnie było dla mnie spotkanie z Mistrzem  Jerzym Trelą. To, że Trela aktorem jest znakomitym, tego  kto widział go czy to na scenie teatralnej czy na ekranach telewizji tłumaczyć nie trzeba. W Mistrzu, choć zabrzmi to banalnie, ujęła mnie najbardziej jego normalność. Konkretny, normalny facet po prostu. Nie żaden tam, bufon co to zagrał 500 świetnych przedstawień i zadziera nosa. Nie. Wielu może się od niego tego z pewnością uczyć. Dziś takiej normalności u aktorów-jak to się przysłowiowo się mówi- ze świecą szukać. Zadziwiające było również to, jak po tylu latach wciąż potrafi z fascynacją i pasją opowiadać o swoim zawodzie. Zachwyciło mnie również to, jak bardzo kocha teatr i właściwie od początku swojej drogi artystycznej wiedział, co jest dla niego priorytetem. Wciąż w głowie mam anegdotę, jak to gdy dowiedział się że dostał rolę Gustawa-Konrada w Dziadach Konrada Swinarskiego nie wahał się zrezygnować ( z drobnej co prawda ale telewizyjnej!) roli Bacusia w kultowym serialu Janosik i kazał się "ubić". Fascynujący i wzruszający zarazem był moment kiedy liczna krakowska widownia wstała i pod koniec spotkania odśpiewała " Sto lat". Widać było że Trela, pochodzący spod Krakowa i właściwie cały czas związany z Krakowem jest "ich"- guru ale jednocześnie dobrym, znajomym, panem z sąsiedztwa. Co ciekawe, przy cieszącej się taką samą a może i większą sławą  a również związanym z tym miastem Jerzym Stuhrem nie widać było takiego entuzjazmu.Oczywiście były wielkie emocje itp, ale nie widać było..hmm..pewnego rodzaju szacunku wśród publiczności.Długo zastanawiałam się, z czego to może wynikać i doszłam do wniosku, że jeden z nich wybrał bardziej bezpośredni kontakt z widzem a mianowicie teatr ( Trela), drugi natomiast kontaktuje się z widzem przez szklany ekran, czyniąc się tym samym  bardziej nieprzystępnym, wielkim, obcym, niedoścignionym Mistrzem ( Stuhr).

Refleksji o Mistrzach na tyle. Motto na dziś: Obcowanie ze Sztuką wzbogaca  i skłania do refleksji. Pamiętajcie! I obcujcie jak najczęściej!!

Holly

czwartek, 13 listopada 2014

Bogowie

Kiedy obejrzałam jakieś dobre 30 minut filmu ( tak, wiem to niewiele by ocenić no ale..) pomyślałam: Hmm.. chyba jestem tym 1 % Polski której film Bogowie nie wyciśnie łez z oczu. No bo co ? Okej,postać Zbigniewa Religii, ważny temat, zachwycający Tomasz Kot. Niby wszystko ładnie pięknie ale jest tylko poprawnie a ja oczekiwałam jakiegoś wow, bum, trzęsienia ziemi. Z każdą kolejną minutą tego filmu, zaczynałam odkrywać jego fenomen. Rzeczywiście, ogromna w tym rola Kota. Nie chodzi tu jednak według mnie o pokazanie światu jak wielką postacią był Religa w środowisku kardiochirurgów ( choć pośrednio także i o to). Odpowiednie odwzorowanie jego gestów,mimiki, a wreszcie osobowości sprawiło, że dla mnie była to opowieść nie o BOHATERZE ale o SYMBOLU. Symbolu walki, determinacji, hartu ducha, zawziętości i tego że nie ma rzeczy niemożliwych, że mimo oporu losu trzeba iść dalej bo małymi kroczkami da się przejść ocean. Uważam, że nie trzeba traktować tego jako heroizmu i stawiać Relidze kolejnych pomników, ale pamiętać że ta produkcja to metafora która dotyczy nas samych. Ma pomagać nam walczyć ze słabościami, z niepewnością. Pokazać, że skoro Religa dał radę w tak wielkiej sprawie to dlaczego ja mam nie dać? Ostatnio na zajęciach, prowadzący odczytał nam piękną bajkę o Kruku który był strasznie niepewny siebie i cały czas szukał swoich dróg, choć miał ochotę się poddać to Mrówka która stanowiła jego metaforę,mobilizację, nie wiem, podbudowanie cały czas przy nim była. Myślę,że film stanowi piękne jej dopełnienie i razem dają piękną lekcję życia jak się nie poddawać i przede wszystkim UWIERZYĆ w to, co się robi. Bo wiara w to, co się robi  często sprawia, że możemy przenosić góry i w ten sposób stać się Bogami.

środa, 5 listopada 2014

Sala Gierszała

Często mówi się, że sztuką nie jest świetnie zagrać w trudnym, pełnym przemocy, krzyku i tym podobnych rzeczy filmie lecz właśnie aktora wszechstronnego poznajemy po tym, że mówiąc kolokwialnie potrafi "ogarnąć" zarówno dobry, mocny dramat , średniej jakości dramaciątko ale potrafi także wykazać się niezłym poczuciem humoru w komedii. Generalnie : będzie wszechstronny.Namberem tu na mojej liście młodych zdolnych ( choć przyznam, wahałam się mocno  bo jest kilka mocnych pretendentów na to miejsce) jest Jakub Gierszał. A dlaczego ? No właśnie przez tę wszechstronność. Miałam okazję zobaczyć go zarówno w dość mocnym ( choć lepiej tu powiedzieć podejmującym ważny temat.O! tak chyba będzie ok) kinie tj w słynnej Sali Samobójców Komasy ,  zabawnej adaptacji Moralności Pani Dulskiej w Teatrze Telewizji czy wreszcie w Nieulotnych Jacka Borcucha gdzie grana przez niego postać jest( w porównaniu do Dominika z SS) dość  statyczną postacią.
To tak. Zacznijmy od początku. Sala Samobójców. Będąc zupełnie szczerą, uważam że w bardzo dużej mierze to właśnie rola Gierszała stoi za tak ogromnym sukcesem tego filmu.Nie umniejszając przy tym Kuleszy czy Pieczyńskiemu którzy byli równie fenomenalni. Owszem, fabuła i sam pomysł jak najbardziej dobre i ważne.. Ale to właśnie Kuba zrobił coś, dzięki czemu każdy z nas kto obejrzał ten film mówi Świetne kino ukazujące problemy z uzależnieniem od Internetu i samotności. Gierszał był niesamowity. No właśnie. To całkowicie jego film. Swoją rolą, emocjami aktorsko stworzył ten film.Nawet ja, odporna  na tego typu rzeczy miałam przysłowiowe ciary pod koniec, gdy Dominik wzywał pomocy. Kuba pokazał tu znakomicie cały wachlarz emocji:bezradność, osamotnienie, lęk.
O dwu kolejnych rzeczach tylko 2 zdania. Gdy włączyłam TV, leciał akurat mój ukochany Teatr Telewizji  i zobaczyłam Gierszała pierwszą moją myślą było Hmm..Dobry był w dramacie, ale tu się wyłoży.Nie ma bata. A jednak był bat. Chłopak spisał się na medal. Zbyszko jak żywy. Cała jego groteska oddana  w 100 %. ( achhh jaki cukier lukier, no ale czemu mówić źle jak jest dobrze, hę? )
Na koniec Nieulotne. To akurat produkcja, która nie zmieniła jakoś drastycznie mojego życia aczkolwiek dobrze pokazała ewolucję miłości dwojga młodych ludzi, oraz to, że miłość to nie cukier ale też trochę soli i pieprzu. Gierszał jako Michał ma u mnie ocenę dobrą. Więcej takich ludzi proszę

Na koniec scena z udziałem Kuby  która mnie osobiście najbardziej zapadła w pamięci.Zachęcam do oglądania.
https://www.youtube.com/watch?v=w9a8J4qHgeQ

piątek, 26 września 2014

nie oceniajmy książek po okładkach :)


Często słyszę, że najlepszy aktor to aktor "starej daty" z jednej strony-trudno się nie zgodzić ale z drugiej..Ja osobiście mam słabość( jeśli już czepiać się rocznika) z daty baardzo starej której moja dwudziestoletnia łepetynka nigdy w życiu nie ma prawa pamiętać - Paul Newman,  Marlon Brando, Humphrey Bogart, Cary Grant,Gregory Peck. W rodzimych stronach cenię twórczość  troszkę młodszych panów jak Jerzy Stuhr,Janusz Gajos, Piotr Fronczewski, Marcin Dorociński, Robert Więckiewicz, Mariusz Bonaszewski i (wieelu, wieelu innych o których słów kilka w następnych postach) natomiast coraz bardziej zaczynam przekonywać się do pokolenia lat 80 i w nich upatruje  nadzieję na dobry, "soczysty" kawał kina. Wiadomo, że o sukcesie filmu nie świadczy tylko dobór obsady bo przecież i liczy się scenariusz, reżyser i całe mnóstwo innych rzeczy. Fakt faktem że tak na prawdę widz zawsze głównie będzie oceniał grę aktorską bo tylko pracę aktora może, wydaje mi się  natrafniej ocenić bo obserwuje go cały czas na ekranie . To, jak Johnny Depp czy Leo DiCaprio zagra, nie oszukujmy się, będzie rzutować na ocenę całego filmu. Ale dobra. Nie o tym. Miało być króciutko o młodych (polskich !!) aktorach. Bardzo cieszę się,że coraz częściej na ekranie mam okazję zobaczyć świeżą twarz, często wybitnie jak się okazuje utalentowaną. Coraz rzadziej mam syndrom " kuźwa.. znowu Szyc" . Dzięki temu wiem, że w polskim kinie zdecydowanie dzieje się lepiej. A to za sprawą pokolenia lat 80 jak często mam okazję się przekonać : Mateusz Kościukiewicz ( rocznik 1986), Kuba Gierszał (1988), Dawid Ogrodnik, Tomek Schuchardt, Mateusz Janicki, Piotrek Głowacki i kilku czy też kilka innych twarzy które sprawiają,że zdecydowania wzrasta moja duma narodowa. Czasem zastanawiam się, z czego to wynika ten fenomen ich gry aktorskiej. Dochodzę do wniosku, że było to chyba ostatnie pokolenie, świadome trudnych czasów w których przyszło im rodzić się i żyć. Wiedzą,że nic nie przyjdzie łatwo i od tak dlatego trzeba dać z siebie wszystko i zapracować na sukces.Fenomenem jest dla mnie Mateusz Kościkiewicz. Jego wrażliwość i umiejętność wczuwania się w rolę po prostu mnie powala. Tak manewruje swoimi rolami,że mam wrażenie,ja jako widz wspólnie z nim "rozkmniam" postać. Szczególnie takie uczucia towarzyszyły mi przy Matce Teresie od kotów czy Bez wstydu. Zdecydowanie nie jest aktorem jednej roli, dramtu czy też tragedii o czym można się przekonać oglądając Bilet na księżyc. Jeśli mam  być szczera to właśnie postać Kościukiewicza była w tym filmie dla mnie rolą pierwszoplanową i to on zrobił cały ten film który bez postaci Antka ( genialnie zresztą napisanej) nie wiem czy byłby tym, czym jest. Wracając do samego Mateusza, nie dość że genialny aktor to jeszcze inteligentny,młody człowiek o czym przekonałam się czytając wywiad z nim w Elle. Normalny,młody człowiek który jak na swój wiek ma bardzo duży bagaż doświadczeń. Wszystkich zainteresowanych odsyłam do lekury. Słowem zakończenia, wydaje mi się że nie warto oceniać książki po okładce w tym przypadku : aaa jest młody to pewnie nie umie grać.Każda  książka ma swoją zawartość dlatego warto ją wertować i skonfrontować swoje wizje przed i po przeczytaniu a w tym przypadku obejrzeniu  .


sweet dreams,holly

Poniżej wywiad z Mateuszem Kościukiewiczem do Elle
http://www.elle.pl/gwiazdy/artykul/mateusz-kosciukiewicz-odpoczynek-buntownika

wtorek, 26 sierpnia 2014

tańczący celebryta czy aktor z krwi i kości?

Ostatnio naszła mnie taka refleksja że aktorzy w Polsce są jak muzyka w radio : Ci najlepsi są jak muzyka w radiowej Trójce : wyborni,wyjątkowi, wartościowi, niosący sobą jakiś określony przekaz i w pewien sposób również niszowi, ale w tym pozytywnym sensie. Nie pchają się na świeczniki, nie zabiegają o tanią popularność ( czytaj: nie aspirują do bycia celebrytą który pojawia się na każdej ściance podczas każdej imprezy czy to pokazie mody czy imprezie z okazji złamania paznokcia ważnej osobistości) . Paradoksalnie jednak  tę popularność zdobywają,   całkowicie zasłużenie i potrafią ją przekłuć nie w owo "bywanie" ale coś znacznie ważniejszego : szacunek i może także podziw wśród widza. Druga grupa to aktorzy jak  muzyka pop  : zabrzmi to brzydko ale : tani, oglądani przez praktycznie wszystkich natomiast niekoniecznie obdarzeni w talent. To nie gra, aspriacja do jakiegoś rozwijania się ale głownie : pieniądze, pieniądze i jeszcze raz sława są dla nich najważniejsze. Jasne, że dobrze by było jakby jakiś grosz wpadł, w końcu aktor to w końcu jest także zawodem. Wypadałoby jednak za ten ogrom kasy jednak wysilić się jakoś i ZAGRAĆ. Ludzie mają oczekiwania w stosunku do kogo,ś kogo oglądają czy to na scenie teatru czy w serialu czy filmie więc myślę że aktorstwo to także misja którą należy realizować. I tu pojawia się problem.. Dobra, Taniec z Gwiazdami .. Hmm..( tu mogłabym w sumie skończyć ) Nie powiem, lubię czasem zerknąć jako pewien zapychacz czasu który czasem może uzależnić. Ja to traktuję  jako taką formę pracy gdzie aktorzy mogą sobie dorobić, może wpadnie im okazja na jakąś rolę ( zwykle ambitną jak to po ambitnym programie.. he he he ). Szczytem porażki  jest dla mnie jednak aktor jako, nie wiem .. mentor? guru? poradnik jak żyć? Okej, widząc w telewizji codziennie mogę sobie wyrobić opinię na dany temat, czy go lubię czy nie , czy mam jakieś pokłady szacunku do niego. Pojawia się jednak jedno zasadnicze pytanie : kim on/ona  do cholery jest żeby mi radzić, pouczać ?! ( i to za grubą forsę). No nikim. A tu niestety.. zdolny śpiewak czy tancerz nie przejdzie dalej w popularnym programie bo słynna pani X wypije za mało kofeiny i zła jest jak osa w rezultacie czego odrzuca wszystkie zdolne osoby. Taką ma moc. Takie wymądrzanie się oczywiście nie jest za darmo . Ale po co widz ma o tym wiedzieć? A ja chciałabym żeby chociaż jeden uczciwy się znalazł i powiedział : tak, to było dla kasy, tak mam gdzieś prawdziwą grę wolę siedzieć i się mądrzyć Mnie jako widzowi należy się chociaż odrobina szacunku, cholera jasna !  Najbardziej mi jest szkoda młodych ludzi,którzy zwykle są pogubieni i szamotają się od programu do programu , od serialu do serialu a jednak jakiś talent jest w nich, tylko skierowany w troszkę złym kierunku. Póki co , trzymam mocno za nich kciuki. Miejmy nadzieję, że nie wszystko stracone. 


Dziś w tonie hejterskim. (może warto pomyśleć o jakimś cyklu młodzi-zdolni dla odmiany.. hmm)

Holly

wtorek, 19 sierpnia 2014

O czym wiedziała Maisie?

Co tak na prawdę dzieje się w psychice dziecka ? Czy młody , 8,9-letni mały człowiek jest w pełni świadomy tego, co wokół niego się dzieje? Uważam, że doskonale na te pytania jest w stanie odpowiedzieć film O czym wiedziała Maisie? To historia opowiadająca o małej dziewczynce która staje się  zabawką w rękach rozwodzących się rodziców. Niby  każde chce pokazać jak to bardzo zależy mu na dziecku oferując mu coraz to nowsze zabawki, ubrania czy inne atrakcje. W tym wszystkim brakuje tylko jednego, najważniejszego elementu. Miłości. Najsmutniejsze i najtragiczniejsze zarazem w tej całej opowieści jest fakt, że tego uczucia mała Maisie zaznaje właściwie od przypadkowych ludzi - jej opiekunki i ojczyma. To oni stają się dla niej rodziną, w której będzie mogła poczuć się bezpiecznie  i swojsko. Krótko mówiąc : jak w domu.  Dlaczego przywołuje akurat ten film ? Hmm.. Myślę,że przede wszystkim podejmuje on bardzo ważny temat, w pewien sposób pokazuje psychikę dziecka. Obala utarte powiedzenie że "małe to nic nie zrozumie". Mała dziewczynka okazała się tak na prawdę o wiele bardziej dojrzalsza od jej rodziców. Uważam, że dobrym pomysłem byłoby wyświetlenie takiego filmu parom, które chcą się rozstać a posiadają dzieci.Niech to stanowi dla nich pewną lekcję i skłoni do refleksji : czy warto ? a jeśli tak, to jakim kosztem ? . W rankingu filmwebowym  zdecydowana 10 ode mnie.  Dlaczego ? Bo jak twierdzę po raz kolejny : ten film o czymś do mnie mówi a to jest znacznie ważniejsze w mojej ocenie niż dobre oświetlenie czy inne elementy ( choć i one nie są bez znaczenia ) . Na zakończenie chciałabym podzielić się pięknym, idealnie pasującym do tej produkcji utworem . No i oczywiście zapraszam do oglądania ;)! 



PS : a wkrótce ... kim dla mnie jest prawdziwy aktor  i troszkę o modelach aktorstwa współcześnie i nie tylko :)


Pozdrawiam, Holly

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Hello, world

To mój pierwszy post a więc wypadałoby nawiązać słów kilka o czym będzie ów blog. W wielkim skrócie : film . Hmm.. jakby to ująć żeby nie zabrzmiało to banalnie.. To na pewno moja pasja, hobby. ( no, i jednak jest banalnie.. ech..). To w dużej mierze również uzależnienie. Nie jest tak, że raz na przysłowiowy ruski rok siądę i obejrzę jakieś romansidło czy porywający dramat na zalukaj tudzież innym podobnym serwisie i zacznę się wymądrzać ile ja to wiem na temat danej produkcji. Staram się nie popadać też ze skrajności w skrajność i nie przesiaduję cały dzień by obejrzeć dziesięć filmów po kolei. Pasjonatka kinematografii. Ho,ho.. jak mądrze zabrzmiało.. No proszę. Myślę jednak, że te słowa ( choć  może dziwnie brzmią, za co z góry przepraszam) najlepiej mnie opisują. Lubię usiąść i podelektować się filmem. Ogólnie prawdziwy film staram się definiować jako taki, który pozostawia we mnie pewien zalążek zwątpienia, zmusza do refleksji, stara się przywołać jakiś ważny temat. Krótko mówiąc : wobec którego nie jestem w stanie przejść obojętnie. Nie zamierzam być  " panną mądralińską" : krytykować a to za złe oświetlenie , zły dobór scenografii itp. Nie. To nie moja rola ani bajka. Od tego są profesjonaliści ;). Chciałabym po prostu podzielić się moimi spostrzeżeniami. Tym, jak ja widzę jakiś film . Chcę przywołać te perełki które mnie poruszyły , pozytywnie bądz nie. Nie będzie to jednak blog  czysto filmowy . Ot, żeby nie zanudzać.. Wszystko co kulturalne, nie jest mi obce: czy to kino czy teatr czy muzyka. Tak więc.. Zapraszam :)