sobota, 5 grudnia 2015

Disco Polo (2015)

    źródło:http://zyrardow.info/news,245-zapraszamy-do-kina

    Przy dyskusji dotyczącej filmu Disco Polo często pojawiają się argumenty, że nie należy rozpatrywać samego filmu tylko i wyłącznie w kontekście samego gatunku muzycznego. Dokładnie tak. Można lubić bądź nie taki rodzaj muzyki ale należy zastosować tu zasadę „nieoceniania” po okładce, oceniać film w oderwaniu od muzyki.
    Najkrócej rzecz ujmując, produkcja  przedstawia kolejną wersję american dream, tyle że osadzoną w latach 90 właśnie tutaj, w Polsce. Jest to historia dwójki muzyków Tomka ( Dawid Ogrodnik) oraz Rudego ( Piotr Głowacki) którzy marzą o wielkiej karierze. To, co jest charakterystyczne dla pierwszego to determinacja w działaniu, chęć przebicia się w przemyśle muzycznym za wszelką cenę, spryt, wiara w swoje możliwości ale także strategiczne działanie.Rudy jest nieco mniej pewny siebie ale pod wpływem kolegi coraz bardziej zaczyna wierzyć że razem uda im się odnieść sukces.
Sama muzyka disco polo ukazana jest tutaj nie w tradycyjny sposób w jaki wiele osób je odbiera: jako lekką, łatwą muzykę, nieco głupawą którą każdy traktuje z przymrużeniem oka. Nie. Disco polo to biznes, sposób na dotarcie na szczyt, przemyślana strategia, maszynka do napędzania sukcesu, o czym bohaterowie doskonale wiedzą i chcą to wykorzystać. Mimo, że film zobrazowany jest jako bajka, american dream, to jest on ukazany raczej z przymrużeniem oka, pstryczkiem do widza przekazujący jednocześnie że nic nie przychodzi samo, na wszystko trzeba sobie zapracować.Film jest misz-maszem, łączy w sobie naiwność lat 90 oraz pewien sznyt dzisiejszych czasów: układy i układziki które są wszechobecne i ponadczasowe. Pomimo tego, jak bardzo będziemy samodzielnie starać się osiągnąć wszystko dzięki pracy, zawsze gdzieś znajdzie się ktoś kto pomoże przeskoczyć szczeble drabiny do sukcesu. Kolejnym aspektem jest specyficzny humor, który mnie osobiście jako wielbicielce tzw. sucharów zdecydowanie przypasował ( Tomasz Kot moim mistrzem!). Momentami żarty są niezbyt wyszukane, co trzeba przyznać, ale z jednej strony podkreślało to jeszcze bardziej infantylność tamtych czasów. Silny trzon tego filmu, oprócz dobrych ról Ogrodnika i Głowackiego stanowiły role drugoplanowe i należy podkreślić tu role szczególnie Tomasza Kota jako nieodzownego Polaka, Jacka Komana jako genialnego Katiuszę (który pokazał że i w komedii  radzi sobie nie najgorzej), Joanny Kulig jako energicznej Gensoliny oraz mistrza epizodu w tym filmie Mateusza Kościukiewicza.Choć wiadomo, że z zamysłu film miał być pokazany jako bajka, momentami surrealizm był zbyt mocny i po prostu niezrozumiały ( przechodzący przez ulicę karzeł ze świnią).
     Najbardziej trafne wydało mi się spostrzeżenie wypowiedziane przez bohatera granego właśnie przez Tomasza Kota: „ Jak coś Polak lubi, to cała Polska polubi”. Zdecydowanie. Ślepe podążanie za modą, idolem, czymkolwiek co propaguje jakiś styl który wnet przyjmuje cały kraj. Disco Polo jest więc swojego rodzaju diagnozą polskiego społeczeństwa. Jeśli chodzi zaś o samo pojęcie sukcesu to podsumowując składają się na niego trzy banalne acz istotne elementy które muszą w pewien sposób ze sobą współistnieć: szczęście, pomysł na siebie oraz sieć znajomości które umożliwią lepszy start. Być może wielu powie w sposób infantylny, aczkolwiek trafnie według mnie oddaje starą prawdę że na sukces trzeba zapracować i mimo wielu krytycznych opinii będę wracać do tego filmu z pewnego rodzaju rozrzewnieniem.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz