poniedziałek, 13 lipca 2015

Lolita (1997)


 Na historię Lolity zasadzałam się bardzo długo, wydawała mi się ona interesująca i intrygująca zarazem, jako pewne wymieszanie smaków- połączenie pieprzu z solą i odrobiną cukru. Przyznam jednak, chronologia to moja słaba strona. Dlatego zaczęłam od filmu a nie od książki. I to jeszcze nie od mistrza Kubricka ( ola Boga!).  Przy czytaniu książki oczywiście nieuniknione będą porównania czy odniesienia do filmu ale gdybym zaczęła od książki a potem obejrzała film byłoby analogiczne. Mniejsza o to. Czy film się podobał ? Szczerze powiedziawszy, " na gorąco" po obejrzeniu powiedziałabym że nie. Suchy,szary, bez emocji, z irytującą główną bohaterką. Krótko mówiąc: nudny.  Zawsze jednak trzeba rozejrzeć się dookoła  w poszukiwaniu "ALE". I ja takie ale odnalazłam. Wymienione wyżej cechy stanowią o zaletach. Są pewnego rodzaju tylko środkami do celu, do opowiedzenia konkretnej historii.  Po  chwili refleksji trzeba przyznać że z Lolity emanuje tragizm. Tragiczne jest tu wszystko od najbardziej czytelnej i widocznej śmierci matki Lolity aż po same postaci : Humberta Humberta oraz Lolity. Ten pierwszy jest tragiczny, ponieważ niczym Edyp jest świadomy swojego losu ( rozstania z Lolitą ) chce go uniknąć a mimo to nie udaje mu się to bo i tak jego los jest z góry znany. Tragizm Lolity tkwi  w jej samotności której chce uniknąć wiążąc się ze starszymi mężczyznami. Przez relacje te pragnie także schować swoją tożsamość. Tak na prawdę to, kim w rzeczywistości jest Lolita dowiadujemy się na końcu, gdy jest ustatkowana. Lolita to film o dojmującej samotności, szukaniu drugiej osoby i miłości w świecie ale także poszukiwania swojej tożsamości i walką z samym sobą.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz